Szlakiem zamków i czarownic, czyli o wycieczce szkolnej słów kilka
Wbrew nieprzychylnym prognozom pogody i opieszałej wiośnie, w poniedziałkowy poranek 24 kwietnia wyruszyliśmy odkrywać tajemnice Gór Świętokrzyskich.
Trasa naszej podróży wiodła przez Jurę Krakowsko-Częstochowską, więc nie omieszkaliśmy odwiedzić dwóch majestatycznych budowli należących do Szlaku Orlich Gniazd – ruin zamku w Mirowie i zamku królewskiego w Bobolicach. Ten drugi zwiedziliśmy wraz z przewodnikiem, podziwiając ogrom prac restauracyjnych, jakie wykonano na przestrzeni ostatnich 12 lat, by zamek znów zachwycał i cieszył oko odwiedzających.
Po drodze zatrzymaliśmy się z krótką wizytą w Nagłowicach u Mikołaja Reja, który z perspektywy posągu troskliwym okiem spogląda na swój rodzinny dworek. Stamtąd skierowaliśmy się do celu naszej wyprawy, miejsca zakwaterowania usytuowanego u stóp Świętokrzyskiego Parku Narodowego, przy wejściu na szlak na Łysą Górę – miejsce owiane legendami. Po posiłku wyruszyliśmy na drugi co do wielkości szczyt Gór Świętokrzyskich, lecz pomimo wieczornej pory, żadna z czarownic nie stanęła na naszej drodze.
Drugiego dnia zmuszeni byliśmy uznać wyższość pogody na naszymi planami, które trzeba było poddać rzetelnej reorganizacji. Strugi deszczu lejące się z nieba skutecznie odwiodły nas od wędrowania górskimi szlakami, zdobywania Łysicy i podziwiania gołoborzy. Wcieliliśmy w życie plan awaryjny (możliwy do zrealizowania tylko dzięki przychylności naszego kierowcy – któremu w tym miejscu bardzo dziękujemy) i ruszyliśmy w podróż w czasie. Najpierw odwiedzając klasztor i sanktuarium Święty Krzyż na Łysej Górze, gdzie znajdują się relikwie krzyża Pańskiego, pobrzmiewają echa niszczącej siły potopu szwedzkiego, a w klasztornych kryptach spoczywa rzekomo zmumifikowane ciało Jeremiego Wiśniowieckiego.
Inny rozdział historii odkryliśmy w kieleckim Muzeum Zabawek i Zabawy. Lalki, jakimi bawiły się babcie, bohaterzy filmów animowanych, na których wychowali się rodzice obudziły zainteresowanie i ciekawość odwiedzających. Nie inaczej sprawa miała się w głównej siedzibie Muzeum Narodowego w Kielcach czyli dawnym Pałacu Biskupów Krakowskich. Jedna z najwspanialszych i najlepiej zachowanych rezydencji z epoki Wazów z unikatowymi elementami wystroju, przede wszystkim stropami ramowymi autorstwa Tomasza Dolabelli, może wprawić w zachwyt.
Zachwytom nie było końca również w Jaskini Raj – drugiej co do wielkości w Polsce jaskini z różnorodnymi formami naciekowymi. Skupiska stalaktytów o unikatowym na skalę światową zagęszczeniu wprawiały w osłupienie.
Ostatnim punktem na trasie naszej podroży było Muzeum Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku – posiadłości, którą naród podarował pisarzowi z okazji 25-lecia jego pracy twórczej. Wiernie odtworzone pomieszczenia dworu, zawierające oryginalne elementy wyposażenia należące do Sienkiewicza i jego rodziny poparte rewelacyjną opowieścią pani przewodnik, uczyniły pobyt w tym muzeum wyjątkowym. Szczególne wrażenie wywarło piętro budowli, utrzymane w nowoczesnym stylu – w oryginalny sposób przemawiające do młodego odbiorcy.
Zachwyty, nieoczekiwane zwroty akcji, niespodzianki, mnóstwo śmiechu – wszystko to towarzyszyło nam podczas wycieczki.
Skrzętnie zapisujemy na przyszłość, że warto zapakować do bagażu niezawodny klej i że pieniądze potrafią bardzo szybko się ulatniać 😉 Wszak podróże kształcą ;). M. B.-M.